W 1884 roku, w Gazecie Radomskiej pojawił się taki oto artykuł:
Przybyła wkrótce córka Pułtorakowej, znalazła matkę w piecu niedającą znaków życia, przyzwani sąsiedzi, już tylko martwe ciało z pieca wydobyli.

Gdy znalazłem ten artykuł to od razu postanowiłem sprawdzić czy w moim skromnym drzewie genealogicznym (w którym jest niecałe 3000 osób) znajduje się właśnie ta Pani Ludwika Półtorak.
I okazało się, że tak.
Jest to Ludwika Półtorak z domu Łyżwa. A jej mąż Wincenty Półtorak jest moim pokrewnym – tj. ja i Wincenty mamy wspólnego przodka gdzieś na początku XVIII wieku.
I ta drobnostka sprawiła, że ten niewielki artykuł stał mi się nieco bliższy.
Poniżej niewielki wycinek tego drzewa:

A poniżej jej akt zgonu. Niestety po rosyjsku, ale jest na tyle czytelny, że nawet ja sobie radzę z przeczytaniem imienia i nazwiska zmarłej, jej rodziców oraz jej daty zgonu, pomimo iż nigdy na ścieżce mojej edukacji nie miałem styczności z tym językiem.

PS: Zauważyliście, że ten artykuł z Gazety Radomskiej składa się z zaledwie dwóch zdań z czego pierwsze zdanie zajmuje ponad 2/3 powierzchni!